Owiewał mnie chłodny wiatr. Niebo było szare. Okrywały go szare, brudne chmury. Wydawało mi się, że cały świat umarł. Jedyny ruch i dźwięk powodował wiatr. Szum wiatru i ruch gałęzi były jedynym dowodem życia. Siedziałem nieruchomo. Oczy miałem zamknięte. Wdychałem zimne powietrze do nozdrzy, który wlatywał do płuc. Moja sierść poruszała się zgodnie z podmuchami wiatru. Byłem sam. Tylko umarły świat i ja. Czułem wewnętrzną pustkę. Zawsze ją odczuwałem, ale nigdy nie zwracałem na nią większej uwagi i mi nie przeszkadzała. Teraz stała się coraz bardziej dotkliwa i ciągle nawracała. Samotność także stała się coraz bardziej dokuczliwa. Coraz częściej mnie nachodziła ochota by z kimś porozmawiać. O czymkolwiek. Czy jeszcze umiem mówić? Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio coś mówiłem.
Moje uszy ciągle nasłuchiwały i ciągle rejestrowały nowe dźwięki. Poczułem na nosie krople wody. Czyżby zaczynało padać? Otworzyłem oczy i leniwie podniosłem łeb w stronę nieba. Z nieba padały zimne, duże krople wody. Deszcz. Nagle usłyszałem radosny śmiech. Był to śmiech bardzo żywy, radosny, pełen życia. Był bo głos wilczycy. Odwróciłem głowę w stronę śmiechu. Z zarośli wyłoniła się wadera. Śmiała się i chyba uciekała do swojej jaskini przed deszczem. Nagle zobaczyła mnie. Stanęła jak wryta i ze zdziwieniem mi się przyglądała. Miała niebieskie, pełne życia oczy. Jej oczy przykuwały uwagę. Była mała, miała grubą sierść. Jej łapy były pokrytą czarną sierścią. Łeb i kark miała pokrytą czarą sierścią. Grzbiet i ogon były pokryte białą sierścią. Była trzy kolorowa. Niebieskie oczy kontrastowały z tymi odcieniami sierści. Czułem że miałem oczy pozbawione wyrazu. Co z tego, że moje oczy są piękne, niebieskie skoro są pozbawione jakichkolwiek uczuć czy wyrazu. Patrzyłem na nią pustym wzrokiem pozbawionym życia. Jednak musiałem przyznać, że była dość piękną waderą.
- Przepraszam? - powiedziała nie pewnie wadera...
- Aomine.- przedstawiłem się. - Przepraszam, już idę. - powiedziałem smętnie. Po woli ruszyłem w gąszcz.
- Czekaj! - usłyszałem głos wilczycy. Podbiegła do mnie, ale zachowywała pewną odległość. - Jestem Thana.
< Thana? x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz