Rzuciłam się na kilka razy większego wilka od mnie. "Asami?! Co ty robisz?!" Za późno zadałam sobie to pytanie. Biały wilk stanął nade mną i łapą przytrzymywał mnie za szyje. Najgorsze jest do, że jego łapa była centralnie umiejscowiona w miejscu mojej tchawicy. Spojrzałam mu z zawiścią w jego oczy. Widziałam, że sobie ze mnie drwi. Bo cóż może zrobić taka bezbronna i mała wadera jak ja? Jego biała sierść była cała w krwi. Pewnie właśnie coś upolował. Przyjrzałam się z ukosa jego wyglądowi. Miał silnie umięśnione łapy, z którymi ja nie miała bym szans. Był duży, mogę nawet powiedzieć, że był większy od normalnego basiora. Spojrzałam mu z zawiścią w oczy. Ale...Jedno oko było przerażająco, czerwone a drugie, czarne-pozbawione czegokolwiek.
-Przecież wiedziałaś, że nie masz ze mną najmniejszych szans.-powiedział spokojnie, do tego się uśmiechając. Warknęłam na niego. Nie znoszę takich typów.
-Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Zaatakowałam bo chciałam.-powiedziałam oschle. Basior przyglądał mi się z zaciekawieniem. Nie pozwolę by tak sobie ze mnie drwił. Moje tylne łapy zgięłam w taki sposób iż mogłam podrapać brzuch basiora. Wykonałam bardzo szybki ruch. Gdy jego przednia łapa była obok mojego pyska, wgryzłam się w nią i poczułam na języku metaliczny smak krwi. Wilk miał mnie już pozbawić połowy ucha, gdy mi udało się wstać i od niego odskoczyć na kilka metrów. Spojrzałam na wilka. Nie wyrządziłam mu wielkiej szkody. Stał nadal w tym samym miejscu i mi się przyglądał. Uśmiechnął się ironicznie a następnie wybuchnął śmiechem. Uniósł łeb do góry, śmiejąc się psychicznie. Miałam okazje by zadać ten jeden decydujący cios. Przegryź tchawicę. Bez chwili namysłu rzuciłam się na niego. Basior to przewidział i już miał mnie powalić na ziemię gdy ja zrobiłam unik i jedyne co udało mi się zrobić to przeorać mu zębami kark. Krew wypływała powoli z szarpanej rany. Basior spojrzał na ranę a następnie na mnie.
-Odważna jesteś...-powiedział z psychicznym uśmiechem. Obnażyłam kły i napięłam mięśnie gotowa do szybkiego ruchu. Basior powoli ruszył w moją stronę. Ja się cofałam z każdym krokiem, który on wykonał do przodu. Ciągle miałam napięte mięśnie gotowe do skoku, uniku...lub ucieczki.
< Severus? x3 (tak wiem, dziwne to xd)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz