Po chwili na moim pysku pojawił się przyjazny uśmiech.
- Musiałam się upewnić czy nie jesteś zagrożeniem. - powiedziałam spokojnie, nadal się szczerząc jak głupia. Darwish Soul również się uśmiechnął.
- A teraz, wybacz, ale wracam na tereny swojej watahy. - dokończyłam i nie wiem dlaczego, ale spojrzałam na niego wyczekująco, jakoby miał w tej chwili krzyknąć: "Hej, jest tu wataha?! Naprawdę! Dołączę do niej!", ale nic takiego się nie wydarzyło. No, może... - Chociaż... Powiedz mi skąd jesteś, dobrze? Jako alfa mogę udzielić ci zgody na przebywanie na naszych terenach.
- Jesteś alfą? - zainteresował się.
- Yhm.- westchnęłam. - Chodź, może poznam cię z członkami watahy. Żeby się nie okazało, że cię zeżrą jak cię zobaczą. No bo wiesz. - dodałam, widząc zdziwioną minę Darwish Soul'a. - Niektórzy są bardzo... terytorialni.
I psychiczni, chciałam dodać, ale tego nie zrobiłam. Jeszcze by się zniechęcił! Ja muszę przedstawiać wszystkich z Blue Way w dobrym świetle! W końcu jestem alfą. Nie może wyjść na to, że moja wataha składa się głównie z idiotów i psychopatów... Hmm... Powiedziała. Ja przecież łączę te dwie cechy!
Ale okej, Law, nie myślimy tak dużo bo jeszcze bardziej zgłupiejemy!
Podniosłam wzrok z ziemi na wilka. Był sporej wielkości czarnym osobnikiem, a jego ciało szpeciły gdzieniegdzie blizny - pamiątki po wygranych lub przegranych walkach.
< Darwish? Brak weny. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz