Słońce nie przesłonięte żadnymi chmurami, przyjemnie mnie ogrzewało. Zapach trawy i polnych kręcił się w moim nosie. Źdźbła łaskotały mnie po brzuchu. Położyłam się na grzbiecie, przeturlałam się kawałek zgniatając rośliny pode mną. Mój wzrok padł na małą biedronkę idącą po listku. To był taki ciepły, leniwy dzień. Nie chciało mi się robić nic konstruktywnego, więc wylegiwałam się na pobliskiej polanie. Gdzieś niedaleko rozbrzmiał śpiew skowronka. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Nagle usłyszałam szelest, na początku zignorował go myśląc, że to wiatr albo jakieś niewielkie zwierzę, ale kiedy nie przestało otworzyłam oczy. Powoli i jak najciszej przekręciłam się na brzuch, po czym delikatnie wyjrzałam ponad wysoką trawę. Nikogo nie zauważyłam, oprócz wiewiórki skaczącej po gałęziach drzew. Uśmiechnęłam się i odwróciłam. Prawie krzyknęłam zaskoczona, gdy zobaczyłam za sobą wilka. Cofnęłam się o kilka kroków i przyjrzałam się zwierzęciu. Była to wadera o ciemnej sierści z białymi znaczeniami. Przy jej prawym oku znajdował się biała plamka w kształcie księżyca w fazie tak zwanego rogalika. Jej oczy w kolorze turkusu wpatrywały się we mnie obojętnie. Miała taki usty wzrok, że nie chciałam dłużej się w nie patrzeć.
- Kim jesteś? - zapytałam spokojnie.
- Shadow. - odparła równie spokojnie na jaką wyglądała.
- Shuien, beta pobliskiej watahy zwanej Blue Way, w czym mogę pomóc? - uśmiechnęłam się delikatnie.
Wadera rozejrzała się dookoła, po czym znowu spojrzała na mnie.
< Shadow? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz