czwartek, 24 grudnia 2015

od Darwish'a do Lawliet

Spojrzałem z nijakim obrzydzeniem na padlinę z której dosłownie wypływał smród rozkładającego się ciała. Cóż ... w końcu nie każdy jest tak doświadczony i tak bardzo pamiętny aby nie znaleźć własnego upolowanego pożywienia a następnie po kilku dniach odnaleźć je w stanie .... krótko mówiąc złym.
Westchnąłem ze zrezygnowaniem i popchnąłem zająca ze zbocza, gdzie poturlał się słabo zostawiając za sobą swe wnętrzności. By nie patrzeć na ten nieprzyjemny dla oka widok, odsunąłem się niezgrabnie i poszedłem dalej, szukając cudzego jedzenia. Nie jadłem od chyba trzech dni i cudem jest to że jeszcze umiem chodzić.
Rozpaczając tak nad swoim losem nawet nie zauważyłem pary świdrujących mnie oczu. Dopiero po kilku minutach, kuśtykania po wydeptanej przez zwierzęta drogi, poczułem się dosyć niezręcznie i odważyłem się spojrzeć w stronę krzaków. Zrobiłem to na tyle szybko by przez chwilę ujrzeć błysk brązowego futra, które najprawdopodobniej należało do właściciela paczałek (xd). A może ... może to nie był brąz, lecz róż? Nie wiem ... Nie jestem dobry w odróżnianiu kolorów, możecie mi to wybaczyć skoro jestem samcem.
Wracając, zatrzymałem się i przemierzyłem spojrzeniem las po mojej lewej stronie. Kiedy nic się nie pojawiło, odważyłem się podejść bliżej. Obwąchałem ostrożnie krzaki, bo z nich wydobywał się ostry zapach ... wilka. Uniosłem łeb by zobaczyć jakiś ruch, lecz zanim przyjrzałem się dokładnie coś przygniotło mnie do ziemi.
Krzyknąłem zdziwiony i instynktownie zacząłem się szarpać ale po chwili zaprzestałem widząc że nie ma potrzeby. Odważyłem się unieść wzrok do góry i ze zdziwieniem stwierdziłem że stoi nade mną wadera.\
- Ty jesteś ...waderą!?
Samica wydawała się zaskoczona moją reakcją ale przewróciła oczami i odpowiedziała:
- A czymże innym?
- No ... teoretycznie rzecz biorąc, nigdy nie zostałem zaatakowany przez wilczycę ... i nawet nie przypuszczałem że coś się kiedyś takiego wydarzy. - mruknąłem strzelając oczami na prawo i lewo.
Wadera wydawała się z lekka oburzona moim stwierdzeniem ale szybko podniosła głowę i pozwoliła mi wstać.
- No widzisz .... bywa. Jestem Lawliet.
- Soul. Darwish Soul. - uśmiechnąłem się obojętnie.

<Lawliet? Totalny brak weny :c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz