Uszy wzdrygnęły się słysząc stukot
jelenich kopyt. Były jak rady wskazując miejsce, z którego dany
dźwięk pochodzi. Dumnie stały gotowe usłyszeć najmniejszy
szelest, tak aby nic nie umknęło ich uwadze. Wzrok dwukolorowych,
wilczych ślepi powędrował we wskazaną stronę. Zwierzyna okazała
się dokładnie tym, czego uszy się spodziewały. Małe stadko
jeleni właśnie przybyło na łąkę.
Normalnie w lasach o tej
porze roku rzadko można było zobaczyć jedną parzystokopytną
istotę, a co dopiero kilka! Obecna zima wyróżniała się wysoką,
dodatnią temperaturą, brakiem śniegu i promieniami słońca.
Dorosły samiec przewodził grupce paru sarn, które przyszły pożywić się jałową trawą. Dostojnie kroczył wśród swoich podopiecznych demonstrując przy tym swoje idealne poroże, jakby chciał odstraszyć drapieżników czających się w zaroślach, m.in. Bajkała.
Dorosły samiec przewodził grupce paru sarn, które przyszły pożywić się jałową trawą. Dostojnie kroczył wśród swoich podopiecznych demonstrując przy tym swoje idealne poroże, jakby chciał odstraszyć drapieżników czających się w zaroślach, m.in. Bajkała.
Basior poczołgał się
ocierając brzuchem, bliżej zwierząt, aby ujrzeć je w pełnej
krasie. Starał się zrobić to jak najciszej się dało i ich nie
spłoszyć. Zamiatał swoją sierścią każdy kamyczek, lecz pomimo
niewygodnej pozycji brnął dalej przed siebie.
Ubarwienie Bajkała
zawsze sprawiało mu kłopot w polowaniu. Żadne z tutejszych drzew
nie miało biało-szarej kory, aby mógł się kamuflować. Przez to
statystycznie wyglądał kiepsko w zdobywaniu pożywienia, bowiem
udało mu się coś upolować raz na pięć możliwości. Jeśli w
ogóle.
Ukrył się w gęstych dzikich krzewach i oceniał każdego
jeleniego przedstawiciela z osobna w celu znalezienia najmniej
sprawnego fizycznie. Żyjąc w pojedynkę nie mógł liczyć na
lepszy kąsek, więc eliminował najsłabszych.
Stojąca i pasąca
się na uboczu, niczego nie świadoma młoda sarna zerkała co jakiś
czas na swoje stado. Tym razem to ją wybrał na omegę, na
dodatek stała najbliżej kryjówki Bajkała.
Basior już miał
się rzucić na leśnego mieszkańca, gdy nagle z drugiego końca
zaatakowała mała wataha prowadzona przez młodą waderę.
Zwierzyna
zaczęła się rozpraszać, a wilki zataczały kręgi łapiąc w
sidła parę z nich.
Bajkał postanowił nie marnować takiej
okazji i ruszył na „pole walki” przyłączając się do wilczego
bastionu.
Ktoś chętny? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz