W oddali strzeliła sucha gałązka. Podskoczyłam gwałtownie i odwróciłam się, jakby był to huk wystrzału, a nie odgłos łamanego drewna. Stanęłam nieruchomo, z postawionymi na baczność uszami. Moje bladozłote tęczówki poruszały się nerwowo, starając się objąć na raz jak największą ilość terenu. To nie moja wina, że byłam spięta. Zaledwie pół godziny temu zaatakowały mnie dwa srebrzystoszare wilki, nie byłam więc pewna, czy w najbliższym otoczeniu nie ma ich więcej, czekających tylko na dogodną chwilę, by rzucić się na samotnego, wystraszonego wilka...
Kilka chwil później, kiedy nic się nie stało ruszyłam dalej, chcąc jak najszybciej wrócić na swoje terytorium, gdzie oni nie mieli wstępu. Nie miałam ochoty ponownie walczyć, nie chciałam robić nikomu krzywdy.
*OKOŁO PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*
W moim otoczeniu nie zmieniło się prawie nic, ale ja czułam, że jestem
już bezpieczna. Instynkt podpowiadał mi, że dotarłam do celu, do
upragnionej sfory. Po chwili wybiegłam na znajomą łąkę, teraz mogłam
przeznaczyć kilka minut na odpoczynek, zanim udam się dalej. Niewiele
myśląc, rzuciłam się na miękką trawę. Mimo tego, że powiedziałam sobie
twardo, że za chwilę wstanę i pójdę dalej, zapadłam w drzemkę.
*JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ*
Otworzyłam oczy, z niechęcią myśląc o opuszczeniu dotychczasowego
legowiska i po chwili zorientowałam się, że nieopodal, na linii drzew
stoi jakiś wilk, bacznie się we mnie wpatrując. Kiedy zobaczył, że już
się obudziłam, szybko rzucił się pomiędzy drzewa.- Poczekaj! - zawołałam. Wilk zatrzymał się, i zerknął na mnie niepewnie odwracając tylko głowę. Uniosłam łapę i pomachałam, a następnie w podskokach pobiegłam do psa.
- Jestem Lawliet! - zawołałam z wielkim uśmiechem na pysku. - A ty, nieznajomy?
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz